Alpejczycy
Wychowywali się w Tatrach, trenując zjazd na Kasprowym Wierchu, a slalom na Nosalu.
Mimo że Tatry są dużo mniejsze od Alp i nie ma u nas tak trudnych tras do uprawiania narciarstwa alpejskiego, to kilku sportowców z Kościeliska wybrało tę właśnie zimową konkurencję. Startowali w slalomie specjalnym, slalomie gigancie, zjeździe, kombinacji alpejskiej, a także w supergigancie.
Byli to między innymi: Jan Gąsienica-Ciaptak i jego syn Maciej, którzy zdobyli w sumie 50 złotych medali na mistrzostwach Polski, a także Maria Gąsienica Daniel-Szatkowska, Jan Zarycki i inni.
Jan Gąsienica-Ciaptak
(1922–2009)
Olimpijczyk w St. Moritz (1948), Oslo (1952) i w Cortinie d’Ampezzo (1956). Alpejczyk i skoczek narciarski. Uczestnik mistrzostw świata FIS, 28-krotny mistrz Polski w narciarstwie. Trener.
Ten olimpijczyk z Krzeptówek zawsze się wyróżniał wśród sportowców z Kościeliska. Wysoki, przystojny, uśmiechnięty od ucha do ucha i jeżdżący nienaganną techniką. Mówiono o nim, że nigdy nie hamował. Taki jego wizerunek wyłania się ze zdjęć i wspomnień. Można go nazwać Robertem Redfordem polskich nart. Ciaptak był narciarskim samoukiem, a właściwej techniki nauczył się przez podpatrywanie najlepszych, do których dołączył w latach 50.
Startował w barwach klubowych SN PTT, a od 1950 roku CWKS. Narciarskie szlify zdobywał na Krzeptówkach, natomiast wielkie sportowe sukcesy osiągnął na nieistniejących już dzisiaj trasach FIS 1 i FIS 2 z Kasprowego Wierchu. Aż 28 razy zwyciężał w mistrzostwach Polski, był znakomitym alpejczykiem, ale i niezłym skoczkiem. Startował w tej konkurencji na olimpijskim konkursie w 1948 roku.
Potem porzucił ponad dwumetrowe skokówki dla nart zjazdowych. Na narciarskich mistrzostwach świata w 1954 w Aare w Szwecji zajął ósme miejsce w trójkombinacji alpejskiej. Jako pierwszy Polak wszedł do dziesiątki najlepszych alpejczyków świata, nawiązując do pięknych przedwojennych tradycji zjazdowych Bronisława Czecha, Jana Lipowskiego, Stanisława Marusarza i innych. Niedługo przed śmiercią Jan był na Kasprowym Wierchu, by jeszcze raz spojrzeć na trasy, na których tyle razy zwyciężał.
Maria Gąsienica Daniel-Szatkowska
(1936–2016)
Olimpijka w Cortinie d’Ampezzo (1956) i Innsbrucku (1964). Uczestniczka mistrzostw świata FIS, sześciokrotna mistrzyni Polski. Trenerka.
Na początku kariery startowała w narciarskich biegach, podczas których z powodzeniem współzawodniczyła ze swoją siostrą Heleną. Miała nawet kilka zwycięstw w mistrzostwach Polski juniorów.
Za namową trenera Jana Lipowskiego zmieniła dyscyplinę. Jeździła niesłychanie bojowo i przez to niejednokrotnie ulegała wypadkom na trasie i kontuzjom. Była sześciokrotną mistrzynią Polski: w zjeździe (1958, 1962), slalomie (1957) i slalomie gigancie (1959, 1961, 1962) i aż 15-krotną wicemistrzynią kraju. Reprezentowała barwy klubu Wisła-Gwardia Zakopane.
Z satysfakcją i dumą mówiła: „55 razy reprezentowałam barwy swego klubu!”. Maria uważała, że narciarze tamtych lat byli wspaniałą rodziną. Wypadek samochodowy w Wiedniu, w drodze z hotelu na dworzec kolejowy, zakończył jej karierę sportową. Podjęła pracę trenerską.
Jan Zarycki „Simek”
(1933–1966)
Olimpijczyk w Cortinie d’Ampezzo (1956). Narciarz alpejczyk.
Simek był przebojowym narciarzem. Jeździł przeważnie na całego i często wypadał z trasy. Nigdy nie jeździł zachowawczo. Reprezentował barwy zakopiańskich klubów SN PTT i CWKS. Jako wychowanek trenera Jana Gąsienicy-Ciaptaka, piął się po szczeblach sportowej kariery, aż dostąpił zaszczytu startu olimpijskiego w Cortinie d’Ampezzo, gdzie był 23. w slalomie gigancie, a zjazdu i slalomu specjalnego nie ukończył, bo wypadł z trasy. Startował na Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Alpejskim w Aare w Szwecji w 1954 roku, był też akademickim mistrzem świata w slalomie z Semmeringu w 1953 i trzykrotnym mistrzem Polski w narciarstwie alpejskim. Zginął tragicznie w Zakopanem.
Stanisław Wawrytko II „Ciostko”
Legenda Kasprowego Wierchu
W 1952 roku rozegrano VI Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Oslo w Norwegii. Wawrytko uzyskał wyniki kwalifikujące go na wyjazd, a jednak na olimpiadę nie pojechał.
Do pociągu stojącego w Krakowie weszło kilku cywilów z Urzędu Bezpieczeństwa i wycofało z wyjazdu sześciu zawodników, między innymi Jana Kulę, Jana Raszkę i Stanisława Wawrytkę oraz kilku hokeistów. To z pewnością ciemne karty historii tamtej epoki, kiedy ze względów politycznych nie dopuszczano dobrych sportowców do wyjazdów na zawody. Powiedziano im, że nie pojadą, bo nie ma dla nich wiz do Norwegii.